piątek, 29 kwietnia 2011

Fasolowe brownies i powrót na bloga.


Po baaaardzo długiej przerwie wracam i to z wspaniałym przepisem na nieprzyzwoicie zdrowe brownies. I owszem, składają się one głównie z fasoli (wierzcie mi, nie czuć jej!) i jajek. Co ciekawe, nie zawierają ani grama mąki.
Najlepsze następnego dnia po upieczeniu, długo pozostają świeże i wilgotne. W sam raz dla odchudzających się - ponoć jeden brownie to tylko ok. 120 kcal - i po treningu: duża ilość białka z fasoli regenerują mięśnie, węglowodany pozwalają odbudować zapasy glikogenu.
Przepis pochodzi z bloga amyBITES.


Składniki (na 16 brownies o boku 5 cm):
- puszka czerwonej fasoli (400g) - dobrze osączona i wypłukana (WAŻNE!)
- 3 duże jajka
- 3/4 szklanki cukru
- 1/4 szklanki kakao
- 2 łyżki oleju rzepakowego
- szczypta soli (ok. 1/4-1/2 łyżeczki)
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (polecam również spróbować z migdałowym)
- opcjonalnie: łyżka kawy rozpuszczalnej typu espresso, 1/4 szklanki siekanych orzechów lub czekolady - ja użyłam chocolate chips z czekolady deserowej

Wykonanie:
Fasolę bardzo dokładnie zmiksować w blenderze - najlepiej od razu z jajkami, to nieco ułatwi rozdrobnienie fasoli. Dodać pozostałe składniki prócz ewentualnych orzechów czy czekolady, wymieszać. Przelać do natłuszczonej kwadratowej formy o boku 20 cm wyłożonej papierem, posypać orzechami/czekoladą i piec ok. 25-30 minut na środkowej półce w piekarniku nagrzanym do 175 st. Przed pokrojeniem wystudzić.


Post bierze udział w akcji Warzywa w słodyczach



piątek, 26 listopada 2010

Papryki faszerowane z sosem pomidorowym.


W przerwie w moich dzisiejszych zajęciach z psychiatrii, rozmowa zeszła na jedzenie. Zaczęło się od zachwalania kotlecików z gotowanych ziemniaków i porównywania ulubionych sposobów podawania placków ziemniaczanych (jak dla mnie - z kwaśną śmietaną i szczypiorkiem, dla większości - obficie polane sosem mięsnym), aż poprzez gołąbki (pieczone czy duszone w sosie?) doszliśmy do faszerowanych papryk. Przypomniało mi się wówczas, że gdzieś tam jeszcze mam robione w zamierzchłej przeszłości (3 miesiące temu) zdjęcia tych cudeniek. Postanowiłam więc wrzucić mój przepis, a może raczej pomysł, na bloga.

W moim domu gołąbki i papryki robi się podobnie, tzn. zapieka w piekarniku i już na talerzu polewa gęstym sosem pomidorowym na zasmażce. Podstawą nadzienia jest ryż i usmażone wcześniej mięso mielone, do których dodajemy różne warzywa lub przyprawy, w zależności od chwilowych potrzeb :) Te papryczki robiłam z Mamą po naszym powrocie z Grecji, stąd nawiązania do greckich smaków.

Składniki: (na ok. 10-12 papryk)
- papryki - wg mnie najlepsze są te ostro zakończone, bladożółte, ale o tej porze roku można korzystać z czerwonych, pomarańczowych itp. Nie polecam tylko zielonych, bo czasem robią się gorzkie.
- ugotowany biały ryż, 3-4 woreczki
- 2 duże cebule, pokrojone w niezbyt drobną kostkę
- 4-5 posiekanych ząbków czosnku
- ok. pół kilo mielonego mięsa wieprzowo-wołowego (najlepiej z przewagą wołowiny).
- pół dużej lub 1 mała cukinia, pokrojona w drobną kostkę lub starta na tarce z dużymi oczkami.
- kawałek bakłażana, jak wyżej.
- jedna dodatkowa papryka (najlepiej czerwona dla koloru), pokrojona w kostkę
- obrany pomidor pokrojony w kostkę lub ok. 1/3-1/2 puszki pomidorów
- przyprawy: sól, pieprz, ok. 1/2 łyżeczki cynamonu, oregano, tymianek, rozmaryn, szałwia, cząber, płatki chilli
- posiekana świeża pietruszka
- oliwa z oliwek do smażenia
- jajko
- masło do zapiekania

Wykonanie:
Przygotować papryki: delikatnie wyciąć gniazda nasienne, wycinając otwór wokół szypułki, wypłukać wnętrze, odstawić do wysuszenia.
Przygotować farsz: na 1-2 łyżkach oliwy z oliwek zeszklić cebulę, dodać mięso, czosnek i przyprawy, podsmażyć do zbrązowienia mięsa. Dodać warzywa, smażyć aż zmiękną i puszczą sok, ok. 5-10 minut. Pod koniec dodać pomidora. Mięso w dużej misce wymieszać z ryżem, doprawić mocno pieprzem i solą. Kiedy farsz nieco przestygnie dodać jajko i pietruszkę. Ja najbardziej lubię mieszać farsz rękoma.
Rozgrzać piekarnik do ok. 190 st. C. Wysmarować duży garnek masłem. Papryki nadziewać dużą ilością farszu, jednak uważać, żeby nie przedobrzyć i żeby papryczki nie popękały. Układać ciasno obok siebie w rondlu, na wierzchu ułożyć wiórki masła. Piec ok. 1,5-2 godziny - ja lubię, jak moje papryczki są nieco przypieczone, więc zwykle piekę je dłużej.
Podawać polane sosem pomidorowym lub oliwą z oliwek.


Mój przepis na sos pomidorowy:
Z 2 łyżek mąki i 2 łyżek oliwy zrobić zasmażkę. Dodać koncentrat pomidorowy i stopniowo 1,5 -2 szklanek wody (w zależności od pożądanej gęstości sosu). Przyprawić - ja zaczynam od 3/4 łyżeczki soli i dwóch łyżeczek cukru muscovado. Dodać pieprz i zioła, najlepiej te, których użyliśmy w farszu. Gotować do zgęstnienia.

niedziela, 21 listopada 2010

Chlebek daktylowo-bananowy.


Czyli pozostajemy w konwencji mega-zdrowej :) Trudno w to uwierzyć, ale to ciasto nie ma w sobie ani grama dodanego tłuszczu ani cukru (są tylko cukry/tłuszcze naturalnie występujące w owocach i kaszce). Ciasto jest niesamowicie wilgotne i bardzo długo pozostaje świeże. Upieczone w niedzielę starczy na śniadanie na cały tydzień, nie tracąc nic na smaku. To ostatnio moja ulubiona poranna przekąska na zabiegane dni - szybka, sycąca, oczywiście pyszna, a na dodatek to typowy brain food (i w ramach bonusu pobudza bowel movement :))
Przepis pochodzi z tej strony. 

Składniki (na keksówkę dł. 26 cm):
- 250 g suszonych daktyli bez pestek
- 2 banany
- 100 g orzechów włoskich lub pecan
- łącznie 400 g różnych rodzajów rodzynek
- 2/3 szklanki grysiku
- 2 łyżeczki przyprawy do piernika
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 białka, ubite (ale nie na bardzo sztywno)
- opcjonalnie: kilka łyżek rumu lub brandy

Wykonanie:
Zagotować daktyle z 200 ml wody, gotować przez 5 minut, następnie odcedzić zachowując 100 ml płynu i przełożyć daktyle do blendera. Zmiksować z bananami i pozostawioną wodą.
W misce wymieszać resztę składników za wyjątkiem białek, dodać piure z daktyli, mieszać do połączenia się. Delikatnie wmieszać ubite białka.
Przełożyć do wyłożonej papierem keksówki. Piec ok. godziny w temperaturze 180 st. C (bez termoobiegu, środkowa półka; na ostatnie 10 min. przykryłam ciasto folią aluminiową), do suchego patyczka. Wystudzić przed pokrojeniem.

wtorek, 9 listopada 2010

Pineapple upside-down cake, czyli ciasto odwrócone.

Listopad rozpoczęłam z silnym postanowieniem poprawy, tzn. ograniczenia ilości produkowanych, a co za tym idzie spożywanych słodkości. Takie, powiedzmy, przedświąteczne oczyszczanie. I co? I oczywiście nie mogłam się powstrzymać :) Żeby jednak zmniejszyć swoje wyrzuty sumienia, upiekłam ciasto w wersji light. I to takie, w którym tej lekkości w ogóle nie czuć. To najbardziej niezdrowo smakująca zdrowa żywność jaką ostatnio jadłam. Na pewno będę je piekła jeszcze wiele razy, w tej czy innej postaci. Polecam gorąco!
Przepis: Martha Stewart z moimi drobnymi zmianami.

Składniki (na kwadratową blaszkę o boku 20 cm): - 9 plastrów ananasa z puszki (a jeszcze lepiej świeży ananas, no ale jak się nie ma co się lubi...)
- 3/4 szklanki brązowego cukru
- 1/3 szklanki oleju o neutralnym smaku, ja używam rzepakowego
- 3/4 szklanki maślanki
- 2 jajka
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
- 3/4 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
- 3/4 szklanki mąki pszennej
- 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody
- 1/2 łyżeczki soli

Wykonanie:Rozgrzać piekarnik do 175 st. C, bez termoobiegu, półka umieszczona na środkowym poziomie. Formę wyłożyć pergaminem, posypać dno 2-3 łyżkami cukru, ułożyć ciasno owoce - najlepiej przekroić plastry ananasa na pół i układać po 3 rzędy po 6 połówek.
Ciasto przygotować techniką muffinkową tzn. w jednym naczyniu wymieszać resztę cukru ze składnikami mokrymi, w osobnym - składniki suche. Przelać jedno do drugiego, mieszać krótko do połączenia się składników, drobne grudki mogą pozostać. Ciastem zalać owoce, uderzyć kilka razy blaszką w blat, tak, żeby ciasto się równomiernie rozlało.
Piec przez około 35-40 minut lub do suchego patyczka. Ciasto będzie złotobrązowe i sprężyste i będzie delikatnie odchodzić od brzegów blaszki. Po wyjęciu z piekarnika odczekać 20 minut, wywrócić ciasto na talerz i delikatnie odkleić papier. Można jeść od razu :)

niedziela, 24 października 2010

Placek z brzoskwiniami (peach pie).


Moja odrobina słonecznego blasku wśród tej całej przygnębiającej szarugi. Chociaż właściwie lubię jesień, a poza tym ostatnio usłyszałam, że depresja sezonowa ponoć jest ponoć oznaką lenistwa i nadmiaru wolnego czasu ("bo jak się ma co robić, to się nawet nie zauważa, czy świeci słońce czy nie" :)), bez bicia przyznaję się, że troszkę tęsknię za latem. A cóż może być bardziej letniego niż brzoskwinie?
Placek jest bardzo klasycznym pie, tzn. składa się z dwóch warstw podstawowego kruchego ciasta i owocowego nadzienia zagęszczonego skrobią kukurydzianą. Ogromną jego zaletą jest fakt, że świetnie sprawdzają się w nim nawet twarde, pozbawione (w stanie surowym) smaku brzoskwinie, które ostatnio widuję w marketach. Oczywiście, można by użyć puszkowanych brzoskwiń, ale one najpewniej rozpadły by się w czasie pieczenia, zamiast pozostać przyjemnie jędrne. Polecam!

Składniki (na formę do tarty o średnicy ok. 23 cm):
Na ciasto:
- 2 1/2 szklanki mąki pszennej
- 225 g zimnego masła, pokrojonego w kostkę
- łyżeczka cukru
- łyżeczka soli
- ok. 1/2 szklanki wody z lodem
Na nadzienie:
- 5 dużych brzoskwin, sparzonych i obranych ze skórki.
- szklanka cukru
- łyżeczka ekstraktu waniliowego
- łyżka soku pomarańczowego
- 4 łyżki mąki kukurydzianej (ziemniaczanej)
- śmietana i cukier do dekoracji

Wykonanie:
Przygotować ciasto: masło wymieszać nożem z mąką, cukrem i solą, aż będzie przypominało zacierki. Dodać wodę i zagnieść prędko ciasto. W zależności od typu mąki zużyjemy od 1/4 do 1/2 szklanki wody. Podzielić na dwie części (po 2/5 i 3/5 ciasta), zawinąć w folię, uformować dysk i włożyć do lodówki na min. 30 minut.
Przygotować nadzienie: Owoce przekroić, wyjąć pestkę, pokroić na niezbyt cienkie plasterki. W miseczce wymieszać z resztą składników, odstawić.
Ciasto wyjąć z lodówki, rozwałkować, podsypując mąką większą część na okrąg o kilka centymetrów większy niż forma do tarty. Przenieść do wysmarowanej masłem formy - najłatwiej jest to zrobić zawijając ciasto na obsypany mąką wałek. Na ciasto wyłożyć nadzienie. Rozwałkować drugą porcję ciasta i przykryć nią owoce, nacinając wierzch kilka razy, by para miała jak uchodzić. Można też, tak jak ja to zrobiłam, wyciąć paski i zrobić pleciony wierzch. Skleić brzegi obu warst ciasta i ładnie je uformować (bądź też nie :)). Odstawić na 30 minut-1 godzinę do lodówki, rozgrzać piekarnik do 225 st. C.. Przed pieczeniem posmarować wierzch śmietaną i posypać cukrem.
Piec przez ok. godzinę, po 15 minutach zmniejszając temperaturę pieczenia do 175 st. C. Placek jest gotowy, gdy ciasto jest złotobrązowe i widać, że nadzienie wrze. Przed podaniem odczekać minimum godzinę, a najlepiej całą noc.

niedziela, 17 października 2010

Najprostsza (spóźniona) foccacia na WBD 2010.

To mój nieco spóźniony wpis na Światowy Dzień Chleba. Przepis jest najprostszy z najprostszych, a efekty - zachwycające! Foccacia smakowała nawet mojemu konserwatywnemu w stosunku do jedzenia dziadkowi ("Dobra ta bułka!" :)). Dla mnie jedną z jej największych zalet, prócz łatwości przygotowania oczywiście, jest możliwość dopasowania przepisu do aktualnych potrzeb wypiekającego :) W zależności od tego, z czym planuję ją podać, mogę do ciasta dorzucić właściwie wszystko - jest bardzo wyrozumiałe. Można dodać ser i czosnek, jak w oryginale, posiekane oliwki, podsmażoną cebulkę, zioła itp. Jako przystawkę na mój urodzinowy obiad serwowałam pieczone plastry bakłażana i cukinii z dressingiem z pesto rosso, dodałam więc też pesto do foccacii - niebo w gębie!
Przepis pochodzi z niezawodnej strony King Arthur Flour.

Składniki (na blaszkę 20x20 cm):

- szklanka + 2 łyżki dość mocnej mąki pszennej
- 2 łyżeczki suchych lub 10 g świeżych drożdży
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 1 1/2 łyżeczki soli
- szklanka letniej wody
- dodatki: tutaj zużyłam szklankę tartego sera, kilka łyżek parmezanu, 4 duże ząbki czosnku i po łyżeczce oregano i tymianku
- oliwa z oliwek do blaszki

Wykonanie:
Wszystkie składniki ciasta włożyć do miski i miksować na najwyższych obrotach miksera około minuty. Pod koniec miksowania dorzucić dodatki i miksować do ich równomiernego rozprowadzenia w cieście.
Przygotować blaszkę - wlać do niej oliwę z oliwek, im więcej, tym bardziej chrupiący będzie spód foccacii, prawie jak ciasto z Pizzy Hut. Przełożyć do formy ciasto, przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania na ok. 60 minut. Pod koniec wyrastania rozgrzać piekarnik do 190 st. C.
Piec ok. 35-40 minut, aż foccacia będzie złoto-brązowa i brzegi będą delikatnie odstawać od brzegów blaszki. Po wyjęciu z piekarnika odczekać 5 minut przed wyciągnięciem z formy.

piątek, 15 października 2010

Ciastka z masłem orzechowym



Od niedawna odkrywam wspaniały świat ciastek :) W ciągu ostatnich kilkunastu dni przerobiłam już maślankowe ciastka czekoladowe Dorotus, owsiane z kokosem (wybitne, może kiedyś zamieszczę przepis, tym razem zniknęły zanim zdążyłam zdrobić zdjęcie :)), owsiane z żurawiną i białą czekoladą i te oto właśnie orzechowe.
Byłam naprawdę bardzo miło zaskoczona tymi ciastkami. Tak na codzień nie jestem jakąś ogromną fanką masła orzechowego w jego typowych formach spożycia, chociaż oczywiście zdażyło mi się już je wyjadać łyżką prosto ze słoika w chwilach desperacji (i braku Nutelli :)). PB&J do mnie jakoś nie przemawia, kanapka Elvisa mnie trochę zamula i oczywiście przeraża monstrualną ilością kalorii - właściwie masło orzechowe najczęściej wykorzystuję do dressingu do sałatek w stylu azjatyckim (PB + sos rybny + sos chilli + czosnek = mmmmhmmm... :)) No ale ciasteczka wyszły oszałamiające - kruche, mocno orzechowe, delikatnie słonawe (uwielbiam sól w deserach!) i naprawdę uzależniające. Nie da się skończyć na jednym!
Przepis pochodzi z The Great Christmas Cookie Swap Cookbook wydanej przez Good Housekeeping. Wyszło mi 9 dużych (z jednej łyżki ciasta, ponad 10 cm średnicy) i 16 mniejszych (z jednej łyżeczki ciasta, ok. 6 cm) ciasteczek. Używałam miarki amerykańskiej, ale jest to bez znaczenia - ważne jest tylko, by odmierzając składniki do jednego przepisu trzymać się jednej miarki.

Składniki: 
- 1 szklanka mąki
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 3/4 łyżeczki sody oczyszczonej
- nieco ponad 1/4 łyżeczki soli
- 1 szklanka masła orzechowego (użyłam gładkiego - smooth)
- 110 g masła
- 1/2 szklanki brązowego cukru - użyłam dark muscovado
- 1/2 szklanki białego cukru
- 1 duże jajko
- 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
- dodatkowo: biały cukier

Wykonanie:
Nagrzać piekarnik do 175 st. C. W miseczce wymieszać mąkę z proszkiem, sodą i solą. W osobnym większym naczyniu utrzeć mikserem masła i cukry na średnich obrotach miksera, kilka minut. Zmniejszyć obroty i dodać jajko i ekstrat waniliowy, miksować do uzyskania kremowej konsystencji. Dodać mieszankę z mąką i miksować dalej na niskich obrotach tylko do połączenia składników.
Blachę do pieczenia (najlepiej taką dużą, z piekarnika) wyłożyć papierem. Nakładać ciasteczka łyżką lub łyżeczką lub, najprościej, łyżką do lodów, rozmieszczając je 5-8 cm od siebie. Na pewno nie uda się zmieścić wszystkich ciastek na jednej blaszce!* Na talerzyk wysypać nieco cukru i, zanurzając w nim widelec, wyciskać widelcem wzór kratki na ciastkach, jednocześnie spłaszczając je. Piec ok. 12-14 minut, na półce powyżej połowy wysokości piekarnika.
Po wyjęciu z piekarnika odczekać kilka minut i przenosić na talerz lub kratkę do całkowitego wystudzenia. Polecam jeszcze ciepłe, ze szklanką zimnego mleka :)

* Dobra rada Good Housekeeping: Jeżeli mamy tylko jedną dużą blachę, przed nałożeniem kolejnej porcji ciastek warto oblać tył blachy zimną wodą. Schłodzenie blaszki sprawi, że ciastka nam się tak szybko nie rozpłyną, nie będą się łączyć ze sobą i pozostaną pulchniejsze.

niedziela, 10 października 2010

Omlet w stylu caprese..

Jestem wielką fanką śniadań. Innych posiłków właściwie też, ale śniadania po prostu uwielbiam. Szczególnie takie sycące, koniecznie na ciepło. Bardzo lubię na przykład tradycyjne angielskie śniadanie, a wiem, że większość ludzi nie wyobraża sobie zjedzenia fasoli w sosie i placków ziemniaczanych w parę minut po obudzeniu. Jak dla mnie - cycuś malina! :) W każdym razie, omlety są u mnie zdecydowanie w śniadaniowej czołówce, a ten to już naprawdę crême de la crême.
Składniki:- 2 jajka
- 2 łyżki wody lub mleka
- sól i pieprz
- garstka liści bazylii
- mozzarella, starta lub pokrojona na bardzo cienkie plasterki
- ok. łyżki oliwy do smażenia

Wykonanie:Na patelni, najlepiej niezbyt dużej, rozgrzać tłuszcz. Jajka rozbełtać widelcem w miseczce, nie ubijać zbyt intensywnie! Dodać wodę, przyprawy i posiekaną bazylię. Wylać na rozlany tłuszcz. Usmażyć omlet. Kiedy wierzch jest jeszcze mokry, posypać serem i złożyć na pół. Smażyć jeszcze moment i zsunąć na talerz. Podawać z pomidorami.

sobota, 9 października 2010

Crème pâtissière.

Krem cukierniczy to podstawa wielu słodkości - ptysiów, tart, babeczek, tortów itp., no i przede wszystkim moich ukochanych pains aux raisins. Stąd jest to przepis bardzo ważny dla nas, aspirujących piekarzy i cukierników :)
 

Składniki:
- 3 żółtka
- 60 g cukru
- 300 ml mleka
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 2 łyżki mąki pszennej
- ekstrakt z wanilii
Wykonanie: Mleko zagotować. W międzyczasie w miseczce ubijać żółtka z cukrem do białości. Dodać mąki, dokładnie wymieszać. Wrzące mleko wlać do masy jajecznej, wymieszać, przelać do rondelka, gotować cały czas mieszając do otrzymania konsystencji budyniu. Zestawić z ognia i wmieszać ekstrakt waniliowy do smaku.
* Krem można przygotować na dwa sposoby: gotując bezpośrednio na palniku (wersja szybsza) bądź korzystając z pary wodnej (wersja bezpieczniejsza) - wówczas mieszankę mleczno-jajeczną przelewa się do miseczki umieszczonej nad rondlem z gotującą się wodą (ale tak, by miska nie dotykała wody!).
* Krem po przyrządzeniu najlepiej przykryć folią spożywczą (docisnąć bezpośrednio do powierzchni kremu), by nie wytworzył się kożuch.

Letni torcik bezowy.

Na ostateczne pożegnanie lata, w ostatni (ponoć) słoneczny weekend tego roku i jednocześnie ostatni weekend moich wakacji. Już tęsknię za malinami!
Składniki (torcik o średnicy ok. 20 cm):
Na blaty bezowe:
- 3 duże białka
- szczypta soli
- 9 łyżek cukru
- 3 łyżeczki mąki ziemniaczanej
- łyżeczka ekstraktu waniliowego.
- do przełożenia: bita śmietana (z ok. 200 ml kremówki), owoce, creme patissiere.
Wykonanie:
Rozgrzać piekarnik do 180 st. C. Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia narysować 3 okręgi o średnicy 20 cm - pomoże to uformować w miarę równe blaty. Uwaga! Bezy rosną w czasie pieczenia.
Białka z solą ubić na sztywno. Stopniowo dodawać cukier i miksować dalej, aż masa zgęstnieje i zrobi się błyszcząca. Delikatnie wmieszać przesianą mąkę ziemniaczaną i ekstrakt waniliowy. Masę białkową wyłożyć na blachę, włożyć do piekarnika i natychmiast obniżyć jego temperaturę do 150 st. C. Piec ok. 90 minut, a następnie zostawić w zamkniętym piekarniku do całkowitego wystudzenia, nawet przez całą noc.
Żeby stworzyć torcik, należy przełożyć blaty kremem cukierniczym i ewentualnie niewielką ilością owoców. Na wierzch wyłożyć bitą śmietanę i owoce.
Bezy można przygotować wcześniej, ale tort przekładamy kremem dopiero w dniu podania - jeżeli przygotujemy go wcześniej, beza stanie się wilgotna i straci chrupkość.

Ciasto na pierogi.

Oczywiście każdy ma swój własny, sprawdzony od pokoleń przepis, ale postanowiłam podzielić się swoim. A właściwie to nie jest przepis, tylko zarys przepisu :)
Składniki: 
- ok. 60 dag mąki
- ok. 3/4 szklanki wrzątku
- szczypta soli
- ok. pół kubka jogurtu naturalnego lub kwaśnej śmietany.
Wykonanie:
 Mąkę wymieszać z solą, utworzyć wulkan (kopczyk z zagłębieniem), do krateru wlać wrzątek i szybko wymieszać z mąką przy pomocy noża. Dodać zimną śmietanę/jogurt i zagniatać do otrzymania gładkiego, elastycznego ciasta. 
Wychodzi z tego niecałe 50 moich pierogów (o boku min. 10 cm :))

Mac'n'cheese w stylu greckim.


Chociaż uwielbiam kuchnię amerykańską, szczerze mówiąc nie widzę niczego zachwycającego w ich podstawowym daniu na poprawę nastroju  - tak się ponoć tłumaczy "comfort food", chociaż wg mnie to nie oddaje w pełni znaczenia - czyli macaroni and cheese. Nie, nie nazwę tego "makaron z serem", gdyż makaron z serem kojarzy mi się tylko i wyłącznie z ulubioną potrawą mojego dziadka, czyli z lekko rozgotowanym makaronem wymieszanym z masłem, białym serem i dużą ilością cukru. W każdym razie, udało mi się znaleźć wreszcie przepis, który bardziej do mnie przemawia - dodatek szpinaku i czosnku naprawdę wznosi to danie na wyżyny smakowe. :) Najlepsze oczywiście z kieliszkiem zimnej retsiny. :)
Przepis (z moimi drobnymi zmianami) pochodzi z saveur.com.
Składniki (naczynie do zapiekania o wymiarach 18x18 cm):
- ok. 120 g makaronu, najlepiej macaroni, ja użyłam pełnoziarnistych penne, gotowanego 3 minuty krócej, niż napisane na opakowaniu
- 4 łyżki oliwy z oliwek lub masła
- 2 łyżki mąki
- 1,5 szklanki mleka
- 2 szklanki tartego sera, ja użyłam cheddara
- 0,5 łyżeczki cynamonu
- świeżo tarta gałka muszkatołowa, ok. 1/8 łyżeczki
- 200 g mrożonego szpinaku w liściach
- ząbek czosnku, posiekany i roztarty z solą
- cebula, drobno posiekana
- kilka łyżek posiekanej natki pietruszki
- kilka łyżek bułki tartej
- wiórki masła
- 100 g pokruszonej fety lub tyle samo pokrojonej w kostkę "fety polskiej". 
Wykonanie:
Z połowy oliwy, mąki, mleka i przypraw przygotować beszamel. Dodać starty ser, ewentualnie dosolić do smaku. 
Na reszcie oliwy podsmażyć cebulę, następnie dodać szpinak z czosnkiem, dosolić, jeśli trzeba.
Makaron wymieszać z sosem serowym, szpinakiem i pietruszką. Przełożyć do wysmarowanego masłem naczynia do zapiekania. Posypać fetą i bułką tartą, porozkładać wiórki masła. Zapiekać ok. 30 minut do zezłocenia w temperaturze 175 st C.

Szybkie ciasto ponczowe z owocami.

Na podstawie jabłecznika Liski, ale z dodatkiem ponczu, dzięki któremu ciasto jest pysznie wilgotne i znacznie dłużej zachowuje świeżość. Można piec z dowolnymi owocami. 
Składniki (na kwadratową blaszkę o boku 24 cm):
- 4 jajka
- 1 szklanka cukru
- 1,5 szklanki mąki
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 3 łyżki oleju
- 2 łyżki wody
- 1 łyżka octu
- owoce, u mnie ok. pół kilko pokrojonego na kawałki rabarbaru
- syrop (pół do 3/4 szklanki kompotu rabarbarowego podgrzanego z sokiem z połowy cytryny)
Wykonanie:
Jajka ubić z cukrem ok. 3 minut. Dodać pozostałe składniki, zaczynając od płynnych, a na końcu mąkę z proszkiem. Przelać do formy i poukładać na cieście owoce. Piec w temperaturze 190 st C przez 30-35 minut lub do suchego patyczka. Jeszcze gorące ciasto ponakłuwać patyczkiem do szaszłyków i polać równomiernie ciepłym ponczem, odstawić do lekkiego przestudzenia.

niedziela, 16 maja 2010

Ananasowo-rabarbarowy smoothie.


Deszczowa pogoda zaczyna mnie powoli dobijać. Jestem zdecydowanie stworzeniem ciepło- i słońcolubnym i tęsknię niesamowicie za zeszłorocznymi upałami. Pewnie nie tylko ja. Jaki jest mój najlepszy sposób na jesienno-wiosenną deprechę (pomijając Prozac :))? Smoothie!  I to całkowicie bez wyrzutów sumienia. :)

Składniki na jedną porcję:
- pół świeżego ananasa, obranego i pokrojonego na mniejsze kawałki
- pół laski rabarbaru, obrane i pokrojone na kawałki
- 1-2 łyżki mleka, można dodać więcej, ale ja wolę bardzo gęste smoothie
- ewentualnie cukier, chociaż wg mnie zupełnie niepotrzebny
- cynamon

Wykonanie:
Wszystkie składniki wrzucić do blendera i miksować. Smoothie podawać ze szczyptą cynamonu.

czwartek, 13 maja 2010

Tartaletka ze szparagami.

Jedna z moich propozycji na lunch. Świetnie się sprawdza jako drugie śniadanie na uczelni - tartaletka jest łatwa w transporcie, pelnoziarnisty spód (niski indeks glikemiczny!) daje zastrzyk energii, a nie wywołuje senności, jak pączek czy drożdżówka, no i trudno się nią ubrudzić (przerabiałam już fartuch umazany sosem pomidorowym - strach w oczach pacjentów gwarantowany, gdyż wygląda to dość... krwawo :)). 
Przepis na pâte brisée, czyli kruche ciasto (ale po francusku brzmi ciekawiej :)) jest uniwersalny. Korzystam z niego również w słodkich wypiekach, np. w pumpkin pie  - używam wtedy zwykłej mąki i czasem dodaje łyżeczkę cukru, chociaż wg mnie nie ma takiej potrzeby. Po upieczeniu ciasto charakterystycznie listkuje, nieco przypominając ciasto francuskie.
Składniki (na foremkę o śr. 13 cm):
Na ciasto: 
- 50 g mąki pszennej pełnoziarnistej
- 25-30 g zimnego masła
- 1-2 łyżeczki lodowatej wody
- szczypta soli
Na nadzienie:
- 3-4 ugotowane białe szparagi, pocięte na 3 cm kawałki
- 5 małych kapeluszy pieczarek, w plasterkach
- jajko
- łyżka mleka
- pół łyżeczki pesto genovese
- parmezan
- sól i pieprz
Wykonanie:
Przygotować ciasto: Masło rozetrzeć z mąką i solą na zacierki, dodać wodę, szybko zagnieść i odłożyć na 30 minut do lodówki. Po tym czasie ciasto rozwałkować i wyłożyć nim natłuszczoną foremkę, pamiętając, by nie naciągać ciasta, bo inaczej skurczy się w czasie pieczenia. Fragmenty ciasta wystające poza brzeg foremki odciąć lub podwinąć pod spód. Obciążyć suchą fasolą i piec 10 minut w 225 C.
Przygotować nadzienie: Przygotować szparagi, ułożyć na podpieczonym spodzie. Podsmażyć pieczarki, najlepiej bez tłuszczu na teflonowej patelni, pamiętając, by nie było im zbyt tłoczno. Wyłożyć na szparagi. Jajko rozbełtać z mlekiem, pesto, solą i pieprzem, wylać na szparagi. Posypać z wierzchu tartym parmezanem i zapiekać ok. 15 minut lub aż wierzch się zezłoci w 200 C.